grudnia 22, 2017

Pokonać słabość - góry zimą

Willa Wisienka

Dziś przejmuje nasz blog. Potrzebuję się z Wami czymś podzielić. Myślę, że każdy w swoim życiu przeżywa chwilę zwątpienia, która miesza się z bólem, smutkiem i złością. Dziś o świcie idąc przed siebie z zamiarem wejścia nad Czarny Staw Gąsienicowy. Trasę rozpoczęliśmy (Ja i Bartosz oczywiście) przemierzając trzy kilometry do Kuźnic i to było dla mnie wręcz zabójcze podejście. Dzień wcześniej nagrywaliśmy na Kalatówkach niespodziankę muzyczną dla miłośników saksofonowego dźwięku. Zaczęliśmy bardzo ale wybraliśmy się jeszcze na Krupówki. Skutek był taki, że późno poszliśmy spać i po 4h snu wstaliśmy by wcześnie zacząć spacer. Nie dotarliśmy nawet do Kuźnic, gdzie szlak do Murowańca się rozpoczyna. Dopadło mnie skrajne zmęczenie. Przez cztery ostatnie lata chodzę po górach w każdych warunkach pogodowych, we wszystkie pory roku, w dalekie i bliskie trasy. Dziś jednak moja siła straciła na mocy, psychika się poddała,plecak stał się ciężki niczym głaz. Zrzuciłam go z pleców i oparłam się o drzewo chcąc już tylko spać. Nie iść ani w jedną ani w drugą stronę, tylko spać. Mróz wdzierał się w każdy zakamarek ubrań a sen zdawał się być niezwykle ogrzewający. Bartek widząc co się dzieje zabrał mój plecak i powiedział albo idziemy w górę i ja wniosę Ci plecak albo wracamy. To ja miałam podjąć decyzję. 


Kalatówki



Postanowiłam, że wracamy. Bartek się zgodził ale widziałam jego rozczarowanie. Chwilę jeszcze przytulona do drzewa regenerowałam ciało i psychikę, która coraz bardziej dawała mi w kość wściekając się na mnie, że się poddaję. Minęło 15 minut gdy zaczęłam powoli kroczyć w stronę noclegu ale zwróciłam. Zdecydowałam, że idziemy w góry i nie tracimy czasu. Zmieniłam tylko nasze docelowe miejsce, postanowiłam iść na Kalatówki. 

Hala Kondratowa



Jeśli znasz szlak do Kalatówek bezpośrednio z Kuźnic to wiesz, że początek jest lekko męczący. Bartek niosąc swój plecak i mój (Podkreślę, że ważyły dużo. Termosy, raki, aparat, obiektywy, statyw, jedzenie i dodatkowe ubrania były przygotowane na Czarny Staw Gąsienicowy) wdrapywał się pod górkę. Podziwiam Go za jego wytrwałość i wytrzymałość. Ja mimo braku obciążenia na plecach szłam tracąc siły z każdym krokiem. Nie chciałam się poddać wiedząc, że kawałek dalej będzie już płasko. Udało się, Bartek cały czerwony i rozgrzany od szybkiego marszu wniósł nasze plecaki pod budkę opłat (gdzie my wszyscy = naród płacimy za wejście do Narodowego parku =naszego) i tak jak obiecałam dalej dźwigałam swój bagaż. Na miejsce doszliśmy bardzo szybko i daliśmy sobie godzinę odpoczynku. 
Kalatówki - Szlak na Halę Kondratową

Hala Kondratowa

To była dobra decyzja. Ciepła herbata, posiłek i byliśmy jak nowo narodzeni. Cieszę się, że się na siebie zezłościłam i postanowiłam iść dalej. Dzięki temu spędziłam cały dzień w pięknym otoczeniu przyrody. To tutaj, właśnie w górach odpoczywa mi się najlepiej. Czasem chce więcej, wyżej, szybciej. Są jednak dni gdy doceniam brak pośpiechu, spokój i cieszę się ciszą usadowiając sobie, że jest to dobre. Dodam tylko na zakończenie, że wycieczka nie zakończyła się na Kalatówkach, poszliśmy jeszcze na Hale Kondratową i w sumie przeszliśmy ponad 18 km. To imponujący wynik biorąc pod uwagę początek tego dnia. Uciekam piec krokiety i obiecuję, że jeszcze w tym tygodniu opublikuję dla Was prezent.

Hala Kondratowa - widok na Przełęcz Kondracką
Schronisko Hala Kondratowa 


Schronisko na Hali Kondratowej





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 wilkinaszlaku , Blogger